Jagoda i Stefan od początku marzyli o ceremonii w plenerze – z naturą w tle, pod gołym niebem, w otoczeniu najbliższych. Słońce towarzyszyło im aż do ostatniego słowa przysięgi, jakby czekało, by zakończyć ten najważniejszy moment w spokoju. Dosłownie chwilę po wymianie wzruszających, osobistych słów, niebo się rozpłakało – i zrobiło to z przytupem. Burza, która przetoczyła się nad głowami gości, tylko dodała tej historii odrobiny filmowego dramatyzmu.
Na szczęście nic nie było w stanie popsuć nastroju – zabawa ruszyła pełną parą, parkiet tętnił życiem aż do rana, a goście chłonęli każdą chwilę tego dnia. Gdy deszcz już odpuścił, a niebo się oczyściło, przyszedł czas na coś wyjątkowego – tort serwowany na dachu restauracji. Ciepłe światło zachodzącego słońca i rozgwieżdżone niebo stworzyły klimat, który trudno opisać słowami. To był wieczór, który zostanie w pamięci na długo.

Jagoda+Stefan
PORTFOLIO / HISTORIE ŚLUBNE
